Ostatni wpis dotyczący mojej historii z kredytem hipotecznym okazał się chyba zbyt kontrowersyjny. Ponoć straszę w nim kredytem. Tak więc dla przeciwwagi tym razem napiszę parę słów o zaletach kredytu hipotecznego, bo jak się każda rzecz, tak i kredyt ma swoje plusy.
Plusy kredytu hipotecznego
Pierwszą i najważniejszą zaletą kredytu hipotecznego jest to, że większości z nas umożliwia zakup nieruchomości w ogóle. Gdyby nie banki i kredyty hipoteczne większość z nas nie miała by gdzie mieszkać. Co jeszcze jest zaletą kredytu hipotecznego?
- Tanie pieniądze. Kredyt hipoteczny jest najtańszą formą pozyskania pieniędzy na sfinansowanie zakupu nieruchomości. Można więc wykorzystać go również w celach inwestycyjnych. Oczywiście to wymaga dużej wiedzy doświadczenia chociażby po to, żeby umieć znaleźć na tyle atrakcyjną nieruchomość, żeby wzrost jej wartości skompensował poniesione koszty i dał godziwe zyski.
- Możliwość posiadania nieruchomości na własność. To najważniejsza zaleta kredytu hipotecznego. Większość z nas nigdy nie mogła by stać się właścicielami mieszkania czy domu bez kredytu. Zwykle też raty kredytu są dużo niższe niż czynsz, który musieli byśmy płacić za wynajem mieszkania. Chociaż nie zawsze musi tak być, ale tak przynajmniej było w moim przypadku.
- Możliwość wzięcia kredytu również na wykończenie i wyposażenie mieszkania. Gdy młodzi ludzie kupują mieszkanie na kredyt to często zdarza się, że ludziom brakuje pieniędzy na jego wykończenie. Brakującą kwotę można wliczyć w kredyt hipoteczny i przeznaczyć ją na wykończenie mieszkania. Choć sam nie dopuszczam takiego sposobu i nie korzystałem z niego, to jest to jakaś zaleta dla kogoś, kto w momencie odbioru kupionego mieszkania musi jakoś je zagospodarować. Dotyczy to zwłaszcza mieszkań nowych.
Tak więc musimy pogodzić się z kredytem hipotecznym i terminowo go spłacać ciesząc się własnymi czterema kątami. Czy Ty masz jakieś przemyślenia na temat kredytu hipotecznego? Podziel się komentarzem!
Z punkt widzenia splaconego kredytu hipotecznego, to ciesze sie, ze go wzielam w 1999r, splacilam, sprzedalam mieszkanie i zarobilam na tym calkiem niezle. Ale teraz nie jest tak rozowo, mieszkania sa dwa razy drozsze, kredyty wyzsze i nie ma juz ulg podatkowych, takich jak wtedy.
Nie mniej, jak ktos bardzo chce mieszkac na wlasnym i nie ma gotowki, to i wyboru nie ma duzego.
Z chwilą podpisania umowy kredytowej tracimy część swojej niezależności, to jest często cena za wolność wbicia przysłowiowego gwoździa. Jesteśmy „u siebie”.
Wynajem jest tańszy niż rata kredytu, przynajmniej dało się to zauważyć na przykładzie kilku naszych mieszkań studenckich. To samo osiedle: rata 1500 (stan deweloperski, 20 tys wkładu własnego), fajny standard wykończenia przy najmie: odstępne: 1050-1200. Dodatkowo koszty około-kredytowe itd. Nie podjęłabym się takiego wyzwania. Był rzeczywiście okres kiedy ceny najmu szalały, ale to minęło… oprocentowanie jest bezlitosne podobnie jak kurs franka, a najmem mieszkań rządzi rynek. Ciężko sądzić, ale z wynajmu łatwiej się wymanewrować niż z kredytu. Własne mieszkanie samo w sobie jest drogie, bo pieścimy je nieustannie. Kredyt pomaga nam spełnić szybko nasze marzenie o własnych 4 kątach, więcej zalet oczywistych nie ma…
Na pewno wzięcie kredytu i zamieszkanie na swoim jest lepsze niż wynajmowanie mieszkania. Po kilku latach wynajmowania dalej jesteś „u kogoś”, podczas gdy w przypadku zakupu mieszkania na kredyt masz już za sobą część spłaconego kredytu.
Witam
Jestem troszeczke w innej sytuacji, wynajmuje mieszkanie bo jest to tansze/wygodniejsze chcialam tylko poruszyc istotna sprawe o ktorej sie nie mysli w euforii kupowania mieszkania/domu samego w sobie trzeba tez myslec takze o remontach i naprawach. Kiedy obliczamy rate kredytu i porownujemy z rata wynajmu wydaje sie taniej ale jak dodamy do tego sume jaka trzeba co miesiac odlozyc na fundusz remontowy nie jest juz tak tanio. Przeciez co dwa trzylata trzeba odmalowac sufity, sciany zmienic tapety, co kilka lat moda sie zmienia chcialoby sie nowoczesna lazienke, przeciez nie bedziemy zaciagali kredytu, a o awariach juz nie wspomne. Nie wiem jak to jest w bloku ale w domu a to rynny ciekna a to plot trzeba pomalowac a to elewacja a to dach a to podjazdna to krzewy i tak w kolko zawsze jest co robic. To trzeba lubic i miec na to czas bo nie ma nic gorszego niz niezadbany, niszczejacy dom a tak bardzo go przeciez pragnelismy. Pozdrawiam