Zachcianki to wróg oszczędzania. Jeżeli nie zastanawiamy się przed zakupami „czy warto”, to nasze pożądliwości i chęć posiadania powodują, że kupujemy bez opamiętania. Do tego nasza ludzka natura lubi beztroskę. Oszczędzanie pieniędzy, planowanie wydatków to jest to czego nie lubimy robić. Wolimy raczej, żeby ktoś inny troszczył się o nas i nasze finanse. Nawet jeśli nie wprost, to podświadomie to robimy. Efektem jest totalna samowolka finansowa, która prowadzi do impulsywnego wydawania gotówki i płacz pod koniec miesiąca przed wypłatą lub ochocze wpędzanie się w kolejne długi. Oczywiście u różnych ludzi zjawisko zachcianki występuje w różnym stopniu i nasileniu, ale ja tutaj chcę zwrócić na problem, który istnieje.
Zachcianka – wróg pieniędzy
Zachcianka co to takiego? Zachcianka w naszym kontekście to nieprzewidziany zakup dowolnej rzeczy bez zastanowienia się czy dana rzecz faktycznie jest nam potrzebna. Zakup ten odbywa się pod wpływem silnych emocji – głównie żądzy posiadania. Jeżeli pragniesz zakupu jakiejś rzeczy, to udowodnisz mi tysiącem argumentów, że jest Ci ona niezbędna do życia, ale nie znaczy, że faktycznie tak jest i zaspakaja ona jakiekolwiek inne twoje potrzeby niż żądzę posiadania.
Zachcianka rujnuje budżet domowy w zastraszającym tempie. Jakoś tak już jest, że ludzie biedniejsi są mniej świadomi mechanizmów rządzących światem finansów i wydają swoje dochody na zbytki. Jak zauważył kiedyś Frugal, im biedniejsza rodzina, tym droższy posiada telewizor. Czy na prawdę musisz mieć 50 calowy panel za grube tysiące złotych? Wreszcie czy w ogóle musisz mieć telewizor? Idąc takim tokiem i zadając sobie kolejne proste pytania dojdziesz często do zaskakujących wniosków.
Marketing żeruje na zachciankach
Reklamy i cały marketing żerują na emocjach. Zauważ jakie slogany są na reklamach? „Posłuchaj swojego głosu”, „Auto emocion” itp. W reklamach nie ma nic racjonalnego (oprócz sprzedaży). Treści reklam opierają się na wydobyciu lub wyrobieniu w tobie zachcianki i jej zaspokojeniu reklamowanym towarem. Po zakupie wszystko wraca do normy, oprócz zawartości twojego portfela.
Ciekawe, że marketing ma odpowiedź nawet dla tych, co skończyły im się pieniądze na zachcianki. Wtedy oferuje Ci kredyt z niskimi ratami. Ja nauczyłem się ignorować super oferty banków, media-marketów i innych wyciągaczy pieniędzy. Najlepiej do takich miejsc nie zaglądać, to zostanie gotówka w portfelu.
Jak bronię się przed zachciankami
Osobiście bardzo lubię nowinki techniczne – tech-gadżety. Z tego powodu za każdym razem, gdy jestem w jakimś Mediamarkecie czy innym Saturnie, widząc te różne cudeńka techniki kupił bym połowę tego sklepu od razu. To by się przydało, o tamto też. Jednak gdy zastanowię się głębiej dochodzę do oczywistego wniosku – 99,9% z tego co widziałem nie jest mi wcale potrzebne. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że nie mogę chodzić do takich sklepów. Jestem spokojniejszy bo jeśli oczy nie widzą, to serce nie ma żądzy posiadania. Jeśli więc chcesz choć trochę ograniczyć zachcianki, unikaj sklepów ze zbytkami.
Oprócz tego moją bronią na zachcianki są planowanie i notowanie wydatków. Jeżeli czegoś nie ma w moim planie, nie kupuję tego. Istnieje furtka dla zachcianki. Mogę przecież zachciankę wpisać do planu wydatków! Dlatego wniosek z tego taki, że zahcicanek należy unikać zawsze i wszędzie, nawet przy planowaniu domowego budżetu. Pamietaj, że zachcianka siedzi w Tobie cały czas. Nie możesz jej się pozbyć całkowicie, ale możesz ją nieco oszukać.
Ustalam priorytety finansowe. Rozplanowanie wydatków pomaga mi zobaczyć ile i na co wydaję. Dzięki planowi finansowemu wiem co kupić. Wszystko co jest poza tym planem nie powinno być kupione.
Nie daj się zachciankom
Jeżeli zdecydowałeś się na oszczędzanie, to naturalną tego konsekwencją jest konieczność ograniczenia zachcianek. Inaczej twoje oszczędzanie nie przyniesie zamierzonych rezultatów w postaci konkretnej oszczędzonej kwoty. Jeżeli spełniasz swoje zachcianki, to oddalasz się od swoich finansowych celów. Dlatego też Nie daj się zachciankom!
„Wreszcie czy w ogóle musisz mieć telewizor?” trochę denerwują mnie takie stwierdzenia … idąc tym tokiem rozumowania, można obyć się nawet bez lodówki:) oczywiście na upartego … Nie popadajmy w skrajności , w końcu od życia tez nam się coś należy … nie tylko ciułanie a na starość , gdy już na nic nie będziemy mieć ochoty, możemy tego żałować … Oszczędzanie OK , ale w granicach zdrowego rozsądku. Pozdrawiam
kaps – nie możesz wrzucać wszystkich ludzkich potrzeb do jednego wora z zachciankami. Lodówkę od telewizora odróżnia to, że ciężko bez niej żyć. Nieposiadanie telewizora nie jest wcale niczym szczególnym. Znam wiele osób, które tak żyje i jakoś jest.
W telewizji poza tym jest jeszcze coś gorszego – ona ogłupia – reklamami, tańcami z gwiazdami i innymi bzdetami. Ale to już wykracza poza tematykę mojego bloga.
Od życia dostaniesz to, na co zapracujesz, więc jeśli stać cię – kupuj telewizor!
Mój wpis o zachciankach miał na celu pokazać właśnie to, że popadanie w skrajności w postaci zachcianek może zrujnować nasze finanse. Nie neguję nigdzie rozsądnych zakupów. Telewizor był tylko przykładem.
Pozdrawiam serdecznie.
Choć nie jestem zawowodo związany z kawą (niestety) to już od jakiegoś czasu jest on niezwykle ważnym elementem mojego życia, chyba mogę powiedzieć, że stała się po prostu moją pasją. Tak jak ktoś napisał na FB ja także gorąco polecam Ministerstwo Kawy. Świetne miejsce, z świetną kawą przygotowywaną przez świetnych baristf3w. Kiedyś najczęściej odwiedzaną przeze mnie kawiarnią były filtry a teraz jest to właśnie Ministerstwo.Dodatkowo mogę polecić jeszcze Relaks na Mokotowie. Co prawda przychodzi tam dużo „hipsterf3w”, ale kawa na pewno Cie nie rozczaruje! W Relaksie nie ma dużego wyboru ciast, ani nie ma także nic konkretnego do jedzenia poza kanapkami, ale dzięki temu wszystko skupia się tam wokf3ł kawy. Jeżeli pijasz czarną kawę z dripa, chemexa etc. (a jeśli nie to polecam sprf3bować) to w Relaksie zawsze znajdzie się coś ciekawego bo bardzo często zamawiają kawki z rf3żnych zagranicznych palarni.
Odnośnie TV, wracam z pracy, siadam po obiadku i co widzę, przez pierwsze 10 kanałów same reklamy, kolejne 10 kanałów, 5 do 15 min oglądania i znowu reklamy trwające 5- 7 min. Przełączanie kanałów i wyłączenie na końcu TV traktujemy jako rytuał, który musi się odbyć. Ludzie traktują TV często jako radio, nie oglądają ale słuchają (np przy gotowaniu), oczywiście większość to dalej reklamy. Większość z nas to telewizyjne lemingi.
Zakup TV jak najbardziej tak, ale wówczas gdy nasze zainteresowania to kino, obróbka video ect, jako urządzenie podpięte do komputera. Kupować po to aby telewizorem zabić czas, to czysta głupota. A co do ilości cali, zasada odległości to 4 do 5 przekątnych ekranu, jeśli ktoś musi wodzić wzrokiem na filmie aby uchwycić prawą lub lewą część kadru to składam kondolencję.
Są miliony tematów jakie możemy rozwijać poprzez swoje zainteresowania, oglądanie TV dla zabicia czasu to nie hobby, to okradanie siebie z życia.
Miesięcznie wydajemy w miastach od 80 – 120 zł na usługi wiązane, czyli np kablówka, internet, telefon. I oczywiście często trzeba płacić za 50 kanałów kablówki żeby mieć internet, co jest szczytem chamstwa.
Oczywiście nie można wykupić samego kanału HBO, trzeba posiadać najwyższy pakiet często 100 kanałów aby mieć ten jeden, kolejna bzdura i lemingowanie odbiorcy.
Wszystko zależy od tego po co kupuje się telewizor. Większość ludzi nie zastanawia się po co tylko kupuje, bo trzeba mieć. Niestety teraz rolę ogłupiacza przejął w części Internet. Ludzie godzinami zamiast przed TV przesiadują przed ekranem komputera. Oglądają Pomponiki, Facebooki i inne Nasze Klasy. Efekt taki sam. Pocieszające jest tylko to, że reklamy łatwo można wyciąć AdBlockiem ;-).
To fakt, niestety zachcianek jest coraz więcej. Wszystko do nas krzyczy z półek „kup mnie!” Przerobiłem to na własnej skórze, kiedy oszczędzałem na dom potrafiłem żyć na rozsądnym poziomie i odkładać systematycznie przy średnich zarobkach.
Dzisiaj zarabiam kilka razy więcej, a oszczędności niestety rosną w słabym tempie lub wcale. Wiąże się to również z tym że życie podrożało, służby zdrowia bezpłatnej już prawie nie ma, dentysta, ginekolog, specjaliści dla dzieci – wszystko kosztuje, do tego jeszcze rozwój dzieciaków, jakieś wczasy, drożejące paliwo i ciężko budować aktywa. Ale co zrobić trzeba szukać dodatkowych szans na dochód pasywny – w tym upatruję lepszej i perspektywicznej przyszłości. Świetny blog. Pozdrawiam.