Tym wpisem chciał bym zachęcić Cię do jak najszybszej spłaty swoich długów. Problemem wielu ludzi są długi. To one uniemożliwiają swobodne dysponowanie swoimi zasobami pieniędzy. Przez nie stajemy się niewolnikami banków i instytucji finansowych.
Jeżeli jesteś wśród takich ludzi, którzy mają kilka kredytów i nie umieją sobie poradzić ze spłatami rat to uszy do góry! Są sposoby na szybszą spłatę długów. Dlatego zachęcam Cię do dokładnego zapoznania się z poniższymi trickami. Są one proste i ich konsekwentne stosowanie pozwoli na znaczne przyspieszenie spłaty twoich długów.
Kluczem do sukcesu w szybszej spłacie długu jest efekt kuli śniegowej. To amerykanizm, ale działa! Niektórzy twierdzą, że wymyślił ją Dave Ramsey, ale to chyba nieprawda. Nie ważne zresztą. Najważniejsze, że zasada jej działania dosłownie wzięta jest z kuli śniegowej, która na początku malutka, z czasem oblepia się śniegiem i rośnie do wielkich rozmiarów. To samo może być ze spłatami twoich długów.
Podstawowe kroki szybkiej spłaty długów
- Spisz wszystkie swoje długi. Od najmniejszego do największego.Wpisz również oprocentowanie każdego z nich.
- Spłacaj minimalne konieczne raty każdego z długów z listy.
- Zacznij od najmniejszego długu.
- Najważniejsze! – jeśli spłacisz pierwszy dług i weźmiesz się za następny postępuj wg poniższych zasad
Zasada działania kredytowej kuli śniegowej
Każdego miesiąca płacisz konieczne raty każdego z długów. Zaczynasz od najmniejszego długu. Jeżeli jest to np. 1000zł, to spłacisz go szybko. Teraz najważniejsze – jeżeli spłacisz najmniejszy dług w całości, to kwotę raty, którą płaciłeś do tej pory za najmniejszy dług dodajesz do raty długu nr 2 z listy. W ten sposób automatycznie spłacasz większą ratę kolejnego długo. Nie muszę chyba wyjaśniać co to oznacza? Tak – to to samo jak płacenie wyższych rat, a w efekcie szybsze spłacenie długu. Czynność powtarzasz aż do spłacenia długu nr 2 itd. Za każdym razem do twojej kuli śniegowej dokleja się nowy śnieg, czyli kwoty już spłaconych rat. Innymi słowy możliwe jest, że z czasem dojdziesz do np. spłaty podwójnych rat największego kredytu. Tempo kuli może okazać się zawrotne.
Tak to działa. Musisz oczywiście jeszcze ustalić w szczegółach wielkość miesięcznych spłat na które Cię stać, dogadać się z bankiem co do możliwości wcześniejszych spłat itd. Najważniejsze to musisz podjąć wyzwanie. Zatem nie poddawaj się i zacznij lepić kulę już dzisiaj!
Witam ! Widzę, że blog zaczyna się rozpędzać 😀 , powodzenia -odnośnie tematu faktycznie tak jest, że ludzie nie wiedzą bądź nie chcą podjąć sił na to, żeby zastanowić się racjonalnie nad spłatą swoich zaległości i wyjściem z długów.
Pozdrawiam Paweł
Witaj Pawle!
Dzięki za słowa zachęty! Jestem zdeterminowany co do bloga jak i spłaty długu więc uszy do góry, kosy na sztorc i jazda do walki z finansami!
To ja może podrzucę przykład na dodatkowe zajęcie. Mianowicie płatne badania rynku. Byłem dwa razy. Dostaje się kasę (dobrą jak)za wypowiadanie swojego zdania w danej dziedzinie. Więc nie trzeba żadnego przygotowania. Nie polecam takich badań w formie internetowej… ale na ten temat to by można jeszcze dużo napisać.
Na pewno każde dodatkowe zajęcie przyniesie jakieś pieniądze, które możemy oszczędzić. Dzięki za pomysły!
Najbardziej oplacalna opcja to splata dlugow, ktore sa najwyzej oprocentowane. To jest racjonalne i czysto matematyczne podejscie.
Splata najmniejszego zadluzenia daje efekt psychologiczny, ale nie jest najbardziej oplacalna wersja.
Jasne że są dwie opcje – spłata najwyższego lub najmniejszego zadłużenia. Jednak myślę, że dla kogoś, kto nigdy o tym nie słyszał lepiej jest postępować zgodnie z „efektem psychologicznym”. Nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze, a tutaj zyskamy więcej zdrowia 🙂
Jak dla mnie najlepszym wyjściem byłoby szybciej spłacać dług wyżej oprocentowany. Ale na razie nie mam żadnych kredytów. A pomału przymierzam się do hipotecznego.
Kiedyś miałam problemy finansowe (około tysiąca złotych różnych drobnych długów, ale przy moich kilkusetzłotowych dochodach to była masakra) i wykorzystałam właśnie ten sposób na poradzenie sobie z nimi. Było strasznie, kombinowałam jak koń pod górkę, ale udało się. Chęć do życia przywracała mi kartka przypięta nad biurkiem, z której stopniowo wykreślałam długi (np. zarobiłam 55 zł, 38 wydałam na jedzenie i proszek do prania, a pozostałe 17 odejmuję od rachunku za prąd. I tak codziennie). Nim lato się skończyło, kartka z poskreślanymi długami uroczyście wylądowała w koszu 🙂