Na co zwracać uwagę przed zakupem
My oszczędni zwracamy uwagę przede wszystkim na ekonomiczne aspekty posiadania samochodu. Dlatego też najważniejsza sprawa dla nas to koszty – zarówno cena zakupu jak i późniejsze wydatki związane z eksploatacją auta. Dodatkowo stan samochodu w momencie zakupu ma również wpływ na przyszłe koszty jego utrzymania. Wiadomo – im lepszy stan, tym ryzyko wydatków mniejsze.
Cena zakupu
Cena zakupu jest bardzo ważnym elementem całej tej zabawy z zakupem auta. Teoretycznie ta cena jest dyktowana przez rynek. Jeżeli jednak cena odbiega znacząco od średniej giełdowej może być powodem podejrzeń.
Jako oszczędny Polak uważam, że za samochód należy zapłacić cenę optymalną. Jaka to jest cena optymalna? Niektórzy spece od oszczędzania radzą, żeby cenę samochodu określić jako równowartość naszych półrocznych dochodów. Biorąc pod uwagę, że średnia płaca w Polsce to 3185zł (2009r.GUS) przy czym większość z Polaków zarabia mniej. Daje to sumę ok. 19 tys. zł. Za tę kwotę można znaleźć mnóstwo używanych samochodów różnych klas w całkiem dobrym stanie i nawet nie bardzo starych. Niestety ciśnie się ważne pytanie – ile czasu muszę oszczędzać, żeby odłożyć tę kwotę? Ja osobiście proponuję podejść w następujący sposób. Jeżeli do tej pory odkładałeś jakąś kwotę co miesiąc, to jeżeli zamierzasz odkładać również na samochód, przeznacz na to połowę tej kwoty. Jeżeli zaś masz już zbudowany fundusz awaryjny, to możesz przeznaczyć na samochód całe oszczędności.
Samochód to nie przysłowiowy wydatek 5zł i zapewne musisz na niego dłuższy czas oszczędzać. Domyślam się, że nie należysz do grona osób, które mogą pozwolić sobie na odłożenie całej swojej półrocznej pensji w krótkim czasie. Moim zdaniem przy powyższych danych o zarobkach Polaków oszczędzanie pieniędzy na samochód może zająć ok. dwa lata. Jest tak dlatego, że każdy poważnie traktujący oszczędzanie nie oszczędza pieniędzy tylko i wyłącznie na sam samochód. Musimy oszczędzać również na inne rzeczy. Podstawowa to fundusz bezpieczeństwa (awaryjny), psujące się domowe sprzęty, malowania i remonty mieszkań itp. Toteż kwoty odkładane na samochód są sporo mniejsze i czas uzbierania sumy pozwalającej na zakup samochodu wydłuża się.
W sytuacji braku środków na zakup samochodu marketingowcy bankowi na pewno zaoferują Ci „super kredyt” na samochód, ale ja szczerze go odradzam. Kredyt jest na tym blogu wrogiem, toteż odradzam go każdemu, kto absolutnie nie musi kupować samochodu na raty. Znam przypadki, że samochód kompletnie się rozkraczył, a właściciel z zaciśniętymi zębami musiał jeszcze płacić raty kredytu samochodowego przez kilka lat. Lepiej więc wstrzymać się z kupnem samochodu nawet o rok, ale bez zadłużania się. Ewentualnie kupić samochód wcześniej, ale tańszy. Z tym, że musisz pamiętać, że im samochód tańszy, tym generalnie większe ryzyko że szybciej zacznie się on sypać.
Ile jesteś w stanie zapłacić
Jak długo zamierzasz jeździć samochodem? Im krócej tym mniej powinieneś przejmować się stanem auta. Jeżeli zaś chcesz jeździć wiele lat, to niestety zostają tylko droższe i nowsze samochody.
Ile jesteś w stanie zapłacić? Punktem wyjścia powinien być twój bilans dochodów i wydatków. Jeżeli wydajesz mniej niż zarabiasz, to pozostała kwota (w przybliżeniu) może być odłożona na poczet kupna samochodu. Być może słyszałeś już radę często powtarzaną na blogach, żeby ustalić sobie cenę jaką chcesz zapłacić za samochód na poziomie twoich 6 miesięcznych dochodów. Moim zdaniem to lipa, bo kto z nas odłoży całe swoje dochody w pół roku? To mylące i niepełne podejście. Należało by uzupełnić to wyliczenie o kilka rzeczy. Np. o podzielenie ceny auta przez ilość miesięcy przez które zamierzasz oszczędzać na ten cel. Jeżeli np. jest to 2 lata i zakładamy że nasz samochód ma kosztować 20 tys.zł, to wychodzi, że miesięcznie musisz odkładać ok. 830zł.Sporo.
Lepiej wybrać dla siebie konkretny model samochodu za rozsądną cenę i tę cenę potraktować jako swój cel finansowy. Od założonej ceny samochodu powinieneś odjąć 20%. To 20% to zapas na dodatkowe wydatki związane z zakupem auta. Po zakupie musisz zapłacić podatek od „wzbogacenia” 2%, koszty rejestracji samochodu, ubezpieczenie itp. Nie zapominaj o tym, bo może to spowodować twoje wielkie zakłopotanie.
Koszt ubezpieczenia
OC to zmora. Koszt ten (nie wiedzieć czemu) zależy od pojemności silnika, lokalizacji, rocznika oraz od historii twojego ubezpieczenia. Jeżeli chcesz kupić silnik o pojemności np. 2200ccm, to dobrze się zastanów. Koszt OC dla takiego będzie o ok 30-40% wyższy niż 1900-2000ccm. Warto wziąć to pod uwagę przed zakupem.
Auto Casco. To nieobowiązkowe ubezpieczenie gwarantujące Ci odszkodowanie w razie nie tylko wypadku, ale czasem też kradzieży (okradzenia) samochodu. Ja osobiście nigdy nie kupowałem AC. Dla mnie zawsze było zbyt drogie. Można by dywagować nad zasadnością kupowania AC i nie namawiam Cię do rezygnacji z niego. Osobiście zauważyłem u moich znajomych mających AC pewną prawidłowość – ciągle mają wypadki!!! Być może to zbyt duże uogólnienie, ale tutaj działa psychologia – kierowca podświadomie myśli:
Mam AC, to mogę pędzić jak wariat, wymuszać pierwszeństwo – w razie czego dostanę odszkodowanie
Części zamienne i serwis
Czynniki ekonomiczne powodują, że fabryki produkują samochody dużo gorszej jakości niż kilkanaście lat temu. Awaryjność współczesnych aut jest bardzo duża. Często jadąc widzę np. nowiutkiego Mercedesa stojącego na pasie zieleni z otwartą maską i kierowcę bezradnie patrzącego na silnik. Kiedyś awaria w takim Mercedesie była by porażką firmy – dzisiaj to norma. Koncerny motoryzacyjne szpikują auta elektroniką. Np. czy konieczne jest sterowanie przyspieszeniem za pomocą elektroniki? NIE! Kiedyś wystarczyła linka przytwierdzona do pedału gazu. Ta elektronizacja ma swój inny ukryty cel – koszt serwisu. Wiadomo przecież, że nawet dobry mechanik rozłoży ręce gdy padnie jednostka sterująca w samochodzie albo jakiś moduł wykonawczy. Do naprawy wtedy konieczny jest autoryzowany serwis, a ten kosztuje sporo i tu zmierzamy do następnego podpunktu.
-
Koszt serwisu. Im samochód będzie bardziej skomplikowany, naszpikowany nowinkami elektroniki, tym koszt ewentualnych napraw tych bajerów będzie większy. Dlatego uważam, że im samochód prostszy tym bardziej niezawodny będzie w użytkowaniu. W prostym samochodzie po prostu jest mniej elementów, które mogą się zepsuć.
Ogólny stan techniczny. Ja szukając samochodu stosuję taką taktykę. Szukam auta, które jest czyste w środku w kabinie, ale także w komorze silnika. Ma to na celu sprawdzenie w jaki sposób samochód był użytkowany. Istnieje bowiem silna zależność pomiędzy porządkiem (a raczej bałaganem) wewnątrz auta a jego stanem technicznym. Nie spotkałem nigdy samochodu brudnego, które było by w dobrym stanie technicznym. Porządek świadczy o właścicielu. Powiesz może, że auto można wyczyścić przed sprzedażą. Tak jest w istocie, ale nie wszystko da się ukryć. Zniszczona kierownica, pedały, poniszczone i porysowane plastiki, poprzecierana i pocięta tapicerka – to oznaki bałaganiarstwa właściciela, co daje też podejrzenia, że nie dbał o samochód nie tylko w środku w kabinie pasażerów, ale i o przeglądy i doglądanie czy mechanicznie samochód jest OK.
Uszkodzenia blacharskie. Prostą sztuczką jest sprawdzenie grubości lakieru. Na Allegro można kupić czujnik grubości lakieru za 100-200zł. Myślę, że ta inwestycja się opłaci w porównaniu do ryzyka kupna bitego auta. Przed zakupem zaopatrujemy się w taki czujnik i bezstresowo sprawdzamy blachy potencjalnego samochodu. Nie zawsze jednak drobne poprawki lakiernicze oznaczają, że samochód jest zespawany z pięciu innych. Jednak tutaj uwaga – jeżeli nie znasz się na blacharce, to po prostu zrezygnuj z zakupu samochodu co do którego masz wątpliwości. - Koszt części zamiennych. Jeżeli wybierzesz jakiś samochód, zobacz np. na Allegro jakie są ceny podstawowych części zamiennych. Ja zawsze sprawdzam cenę klocków/tarcz hamulcowych, amortyzatorów, opon, lamp, zderzaków i drobnych elementów wyposażenia wnętrza. Dostaję obraz jak mogą wyglądać przyszłe wydatki na wymianę elementów zużywających się oraz takich, które mogą ulec uszkodzeniu – zawsze przecież możesz przypadkowo stłuc lampę przy parkowaniu, a taka do np. Volvo S40 kosztuje 1500zł!!!
- Awaryjność. Jest to przeważnie subiektywna ocena użytkownika. Pamiętaj, że samochodami jeżdżą różni ludzie – starsi z wyczuciem i młodzieńcy z zacięciem sportowym, co tak nawiasem ze sportem nie ma nic wspólnego oprócz wciskania gazu do dechy. Chociażby z tego prostego powodu opinie tych dwóch grup będą diametralnie różne. W Internecie jest też mnóstwo opinii malkontentów narzekających dosłownie na wszystkie nawet najmniejsze niedoskonałości samochodów. Nie należy nimi się przejmować. Ale jeżeli czytasz opinię, że np. w nowym VW pękł blok silnika, to sygnał, żeby omijać ten model samochodu z daleka. Jest też inny problem z opiniami użytkowników – buzz marketing. Polega on m.in. na pisaniu na zlecenie opinii przychylnych danej marce. Czasami też podgrzewana jest dyskusja na forach internetowych. Jeżeli jakaś marka lub model samochodu w danym miejscu jest bardzo wychwalany i nie widzisz żadnych krytycznych uwag, to znak że prawie na pewno tam stosuje się buzz marketing. Co do awaryjności to najlepiej przekonać się pytając po prostu osobiście kogoś posiadającego model samochodu, który chcesz kupić. Ryzyko malkontenctwa i buzz marketingu jest wtedy mniejsze.
- Podatność na korozję. Niestety podatność na korozję współczesnych samochodów jest duża. To oczywiście uogólnienie, ale porównując ten sam model auta sprzed 10 lat z dzisiejszym ten nowszy wypada znacznie gorzej. Wiem co mówię, bo zdzieram już drugi ten sam model samochodu w przeciągu 11 lat.
- Legalność pochodzenia. Sprawdzenie numeru VIN (Vehicel Identification Number). W Internecie za parę złotych istnieją usługi, dzięki którym dowiesz się o historii samochodu, czy brało udział w wypadku no i przede wszystkim, czy nie widnieje w kartotekach policyjnych jako kradzione.
Emocje przy zakupie samochodu
Jeżeli nigdy nie kupowałeś samochodu, to musisz wziąć pod uwagę, że całemu temu procesowi towarzyszą wielkie emocje. Niestety to bardzo przeszkadza w podejmowaniu racjonalnych decyzji. Najgorsze co możesz zrobić, to napalić się na jakiś konkretny egzemplarz. Nawet jeśli weźmiesz ze sobą „doradcę”, który zna się na samochodach, to wtedy jego racjonalne argumenty trudniej cię przekonają, że np. dany egzemplarz bardziej nadaje się do muzeum niż dla ciebie do jazdy. Moim zdaniem przy zakupie należy zachować jak najdalej idącą chłodną, oszczędną kalkulację. Musisz wyważyć co najlepiej będzie Ci się opłacać. Najważniejsza rada– nie napalaj się!