Często słyszę, że edukacja finansowa to coś, czego brakuje nam Polakom. Niestety jest w tym jakaś racja. Nie mówię, że nie znamy się na pieniądzach w ogóle. Większość z nas mniej więcej rozumie o co chodzi w dochodach i wydatkach. Ale jeśli wejdziemy w szczegóły nie jest już tak różowo. Np. mało kto z moich znajomych jest świadomy praktycznego wymiaru inflacji nie mówiąc już o inwestowaniu. Nasza polska wiedza kończy się na świadomości, że istnieje coś takiego jak lokata bankowa.
Wiedza fachowa to jest to?
Łatwo dojść do wniosku, że skoro tak cienko stoimy z wiedzą o finansach, to wypada zdobyć wykształcenie z ekonomii i sprawa załatwiona. Nie ma nic bardziej mylnego. Niedawno rozmawiałem z znajomą, która jest księgową ze sporym doświadczeniem. Ma wiedzę i doświadczenie, ale tylko w księgowości. Nie ma pojęcia o inwestowaniu! Nie rozumie mechanizmów rządzących światem pieniądza. Czego oni uczą na tej ekonomii??
Problem polskiego szkolnictwa (nie tylko w tej dyscyplinie) polega na przekazywaniu zbyt wielkiej ilości teorii a ignoranckie pomijanie praktyki. Nie można być dobrym specem w żadnym fachu nie mając praktyki. Co z tego, że dyńka jest napakowana wiadomościami z książek, skoro w praktyce niewiele z tego wynika?
Ostatnio coś w szkolnictwie drgnęło, bo moje dziecko w pierwszej klasie podstawówki było uczone praktycznie o pieniądzach. Dzieci miały za zadanie przynieść klepaki do szkoły i potem szły z nauczycielką do sklepu kupić jakieś drobne rzeczy. Uczyły się co to jest reszta przy zakupach itp. Na pewno jest to dobry krok w dobrą stronę.
Liczy się tylko praktyka!
Tak jak w każdej dziedzinie, tak i w finansach najcenniejsza jest wiedza praktyczna. Na nic zda się dyplom uniwersytetu ekonomicznego jeśli zdobytej tam wiedzy nie wcielisz w życie. Dość znany jest przykład z uczelni SGH z Warszawy, gdzie na jednym z wykładów wykładowca – profesor ekonomii wykłada na temat pt. „Jak zrobić wielki biznes”. Większość studentów z zapałem słucha, ale tylko jeden zauważa, że profesor ubrany jest w starą marynarkę z naszytymi łatami na łokciach i przyjechał do pracy autobusem. To właśnie pokazuje obraz praktycznej wiedzy finansowej. Skoro ten profesor taki dobry z ekonomii, że mówi „jak zrobić wielki biznes”, to czemu jeszcze nie zrobił tego biznesu? Czemu nie stać go na samochód i nową marynarkę? Potem taki profesor „doradza” rządzącym i efekty widzimy na co dzień – niedokończone autostrady, rosnący dług i nierozwiązane podstawowe problemy w finansach publicznych.
Zadbaj o praktykę
Wiem po sobie, że bardzo wiele problemów finansowych wynikało u mnie z czystej niewiedzy o finansach. Dla przykładu – jakiś czas temu zainwestowałem parę złotych w fundusz akcji. Było to tuż przed kryzysem w 2008r. Z początku szło świetnie. Wręcz bajkowo! Zyski rosły a ja zacierałem ręce. Nie myślałem wtedy poważnie o ryzyku inwestycyjnym. Co mi tam jakieś ryzyko. O jego znaczeniu przekonałem się dopiero wtedy, gdy wartość jednostek funduszu zaczęła lecieć na łeb. Wtedy oprzytomniałem i w ostatniej chwili zdążyłem zlikwidować tę inwestycję. Nie mam nic przeciwko inwestowaniu, a wręcz przeciwnie. Ważne jednak, żeby brać pod uwagę takie czynniki jak ryzyko. Inwestycja musi być skalkulowana – również biorąc pod uwagę ryzyko inwestycyjne.
Tak samo trzeba podejść do zarządzania swoimi pieniędzmi – dochodami, wydatkami itp. Domowe finanse są jak mała firma, a Ty jesteś jej głównym księgowym. Jest tak czy tego chcesz czy nie. Ważne więc, żebyś jako księgowy dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków. Nie jest to możliwe bez wprowadzenie w czyn sposobów zarządzania pieniędzmi opisywanymi m.in na moim blogu. Oczywiście nie jest to jedyne źródło wiedzy 🙂
Zdobywaj praktyczną wiedzę. Istnieje bardzo wiele zarówno polskich jak i anglojęzycznych materiałów, blogów, artykułów nt. praktycznego podejścia do finansów. Jeżeli zależy Ci na kontroli swoich pieniędzy, zacznij je czytać i przede wszystkim działaj! Wyrwij się z finansowego marazmu.