Słowa kryzys finansowy mogą wywołać gęsią skórkę u większości widzów dziennika telewizyjnego. Dlaczego piszę o kryzysie? Otóż dlatego, że coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że bardzo wiele informacji nt. kryzysu wydaje się być tylko straszeniem społeczeństwa. Ale też dlatego, że mimo rozdmuchanej sensacji jednak ryzyko kryzysu jest realne.
Chcę przedstawić pomysły na to jak możesz złagodzić skutki kryzysu w swoim indywidualnym przypadku. Mimo iż część informacji to rozdmuchane sensacyjki, to jednak trudno przejść obojętnie np. obok takiego wydarzenia jak całkowity upadek finansów Grecji. Po prostu faktom nie da się zaprzeczyć. Upadek Grecji będzie miał skutki we wszystkich gospodarkach Europy. Skutki tego już się wyłaniają, bo nasz hojny Pan Premier lekką ręką zadeklarował, że dopłaci leniwemu Grekowi do jego emerytury, która w przeliczeniu na złotówki to średnio ponad 2 tys. zł. Tak więc trzeba trzymać rękę na pulsie, uświadomić sobie co nam grozi i zabezpieczyć się w miarę możliwości.
Co nam grozi w kryzysie?
Moim zdaniem najgorszymi skutkami kryzysu będą jak zwykle galopująca inflacja i większe ryzyko utraty pracy czy dochodów z własnej działalności gospodarczej. Tak więc każdy z nas powinien liczyć się z tym, że groźba zapaści firmy naszych pracodawców, czy upadek własnego biznesu może stać się jak najbardziej realny. Może i nie musi – ja mówię tylko o ryzyku. Jeżeli zaś chodzi o inflację to już nie jest ryzyko, a realny i namacalny spadek siły nabywczej pieniądza spowodowany podwyżkami cen. Siła nabywcza złotówki maleje w stopniu znacznym, a za taki uważam jej poziom powyżej 5% rocznie co teraz ma miejsce.
Powiesz – phi! tylko tyle?! Tylko tyle i aż tyle. Nie dość, że możemy stracić pracę z dnia na dzień, to jeszcze nasze oszczędności zżera inflacja – ukryta broń złodziejskiego rządu, który za pomocą inflacji nas okrada.
Zarówno ryzyko utraty pracy jak i inflacja oczywiście mogą być mniejsze. Nikt nie wie jak potoczy się sytuacja na rynkach finansowych. Warto w tej sytuacji zastanowić się nad najważniejszym pytaniem, mianowicie:
Jak zabezpieczyć się przed kryzysem?
- Sposób na inflację. To lokowanie oszczędności w fizycznym złocie. Fizyczne złoto jest najlepszym i sprawdzonym trwałym pieniądzem, którym zapłacisz nawet jak upadnie NBP! Złoto jest też o tyle dobrą inwestycją, że nie jest opodatkowane.
- Sposób na ryzyko utraty pracy. To znalezienie dodatkowego źródła dochodu, które zapewni Ci utrzymanie nawet jeśli stracisz aktualną pracę lub upadnie Twoja firma. Jeżeli nie masz pomysłu możesz skorzystać z kilku, które przedstawiłem we wpisie „Jak zarabiać więcej pieniędzy”.
- Zwiększenie bezpieczeństwa finansowego. To powiększenie sumy przeznaczonej na fundusz awaryjny do wysokości co najmniej półrocznych dochodów Fundusz awaryjny zapewni Ci spokojny sen. Warto rozważyć ulokowanie części pieniędzy z tego funduszu w złocie na wypadek upadku papierowej waluty, a właściwie cyfrowej bo banknotów w obiegu jest bardzo mało
Jeżeli więc mówią wokół o kryzysie to nie ma co panikować tylko trzeba działać żeby w razie problemów obronić się przed kryzysem finansowym. W końcu nigdy w kryzysie nie było tak, żeby nikt nie miał pracy albo nie miał co jeść. Oczywiście ogólnie sytuacja wielu osób z pewnością może się pogorszyć, ale też niektórym polepszyć. Kryzys to też okazja do nabycia aktywów za niższą cenę. Zwykle w tym czasie ceny nieruchomości spadają i wtedy mając oszczędzoną większą kwotę możesz zainwestować w jakąś nieruchomość. Ziemia jest po złocie aktywem, które nic nie robi sobie z kryzysu.
Z pewnością są jeszcze inne sposoby na zabezpieczenie się na wypadek nadejścia fali kryzysu, który może dotknąć nas osobiście. Chętnie dowiem się jaki Ty masz sposób na to jak zabezpieczyć się przed kryzysem?
Panie Jerzy,
Co do punktu 3: Uważam, że wystarczy odłożyć 6 miesięcznych kosztów utrzymania się, a nie 6 miesięcznych dochodów. Nie ma co oszczędności pakować do funduszu awaryjnego.
Pozdrawiam,
Bartek
Panie Bartku,
Dużo zależy od tego ile kto zarabia. Umówmy się – w Polsce większość obywateli wydaje prawie całe swoje dochody, więc napisałem umownie „dochody”.
Witam
Co do zasady to 5%inflacja jest inflacją pełzającą, a nie znaczącą. Kryzys który jest pochodną recesji z pewnościa nie wywłuje wzorstu cen czyli inflacji a wręcz przeciwnie. Wzrost cen obserwowoany w Polsce wynika z decyzji podejmowanych przez Radę ministrów by spostać oczekiwanion Unii eurpojejskiej spełnienia kryteriów przyjętych z mastricht, konsolidacja finansów publicznych i podwyższania podatków które są jak wiemy czynnikiem cenotwóczym. Inwestycja w złoto to dobra rekomendacja (ceny metali szlachetnych są według mnie przeszacowania a kryzys nie trwa wiecznie więc złoto tylko na przetrwania nie koniecznie inwestowanie) Ziemia nieruchomości również dobra rekomendacja lecz aktywa te charakteryzują się niską płynnością. (Nie polecane dla przedsiębiorców ). Tylko systemtyczne długoterminowe oszczędzania w instrumenty rozproszone (zróżnicowanie) pozwolą na przetrwanie w trudnych czasach.
pozdrawiam
Robert
Inflacja jest pełzająca i media uspokajają „nic się nie dzieje, śpij dalej!” Skoro inflacja istnieje, to musi mieć realny wpływ na okradanie nas no i ma! Nawet jeśli jest to inflacja „w skali makro” to i tak pośrednio drenuje nasze portfele. Tego się nie uniknie, chyba że zabezpieczymy swoje oszczędności inwestując je w aktywa trwałe.
Przeciętnego czytelnika tego bloga na prawdę nie interesuje czy inflacja „pełza” czy „znaczy”. My chcemy zabezpieczyć się przed okradaniem nas. Makroekonomii zarządzanej przez lobbystów i tak nie zmienimy. Pozostaje więc partyzantka.