W Polsce (ale nie tylko) występuje zjawisko społeczne, które widać szczególnie na przełomie każdego roku. Ludzie zaczynają narzekać na drożyznę. Rząd ciągle okrada nas łatając tym swoje niedołęstwo, nieudolność i spłacając zaciągnięte przez siebie długi. Skąd biorą się wysokie ceny w sklepach? Myślę, że istnieją trzy główne przyczyny takiego stanu rzeczy.
Długi i jeszcze raz długi
Pomyśl – jakie szanse na podejmowanie suwerennych decyzji politycznych – gospodarczych ma kraj, którego ponad połowa dochodu idzie na spłatę długu? Wierzyciel ma przecież święte prawo wpływać na decyzje dłużnika. Prawie jak komornik. Nikt mi nie powie, że polski rząd wszystkie swoje decyzje podejmuje niezależnie od „naszych” wierzycieli – czyli głównie banków, które bogacą się na naszej biedzie. Pomyśl o tym zanim zaczniesz zastanawiać się nad zakupem obligacji.
Długi powodują, że każdy polski rząd – nawet z najlepszymi intencjami będzie miał związane ręce, bo lwią część dochodów musi przeznaczyć na zobowiązania i odsetki. Z tego co zostaje nie jest w stanie opłacić wszystkich kosztów, więc zaciąga kolejne długi. Spirala zadłużenia rośnie. W tej sytuacji rośnie również inflacja – czyli spada dramatycznie siła nabywcza złotówki.
Słaba złotówka
Słaba złotówka oznacza to, że za towary importowane musimy płacić więcej. Import staje się mniej opłacalny, a różnice kursowe oczywiście przerzucane są na ceny dla nas wszystkich. W sytuacji naszego kraju importujemy zdecydowaną większość paliw (o ile wiem nie wydobywamy ropy, którą mamy). Ruchy cen paliw mają przełożenie na ceny wszystkich towarów, bo przecież na nie wpływa koszt ich transportu, a transport – wiadomo. Droższe paliwo to wyższe koszty transportu i wyższe ceny – nawet w Biedronce.
Inflacja
Inflacja, to ukryty złodziej perfidnie zaplanowany przez rząd. Poprzez różne mechanizmy prawne i przyzwolenie dla banków „mówi nam” ile warte są nasze pieniądze. Nie będę się wdawał w szczegóły działania inflacji. Więcej dowiesz się z Wikipedii. Rząd do spółki z bankami w biały dzień i przy niewiedzy większości obywateli okrada nas z naszych ciężko zarobionych pieniędzy.
Jak temu zaradzić?
Zaradzić dało by się, gdyby obywatele nie wybierali ciągle tych samych ludzi do rządzenia, ale niestety tak nie jest i inflacji się nie zatrzyma. Można jedynie ochronić swoje ciężko zarobione oszczędności lokując je w aktywa trwałe (tangibles). O tym napiszę wkrótce.
Nie do końca się zgodzę z tym, że u nas wszystko jest drogie.
Wystarczy wybrać się za granicę a zaczyna się doceniać, to jak u nas jest tanio.
W tym roku trochę podróżowałem i mogę się podpisać pod tym stwierdzeniem.
Natomiast fakt, że drogie są mieszkania oraz zawyżone są wartości kontraktów budowlanych.
Ceny powinno się przeliczać w relacji do zarobków – co z tego, że, np. we Francji czy Anglii jest drożej niż w Polsce (a nie wszystko bo wiele rzeczy kupię taniej w Londynie niż w Warszawie, choćby ze względu na zerowy VAT, który tam jest na wiele artykułów) skoro tam się po prostu o wiele więcej zarabia?
wybieranie innych rządzących niewiele da, bo z pustego i Salomon nie naleje. Inna sprawa, to że część polityków (nie wszyscy, bo nie można wszystkich wrzucić do jednego worka), myśli tylko, aby przetrwać swoją kadencję, a potem to niech się inni martwią. Dlatego też jest trochę beztroska w zaciąganiu kolejnych kredytów, bo to nie ja je będę spłacał, tylko moi następcy i oni będą mieli problem.